#102 8 marca — Dzień Kobiet

Tak„, tak, to kolej­ny po 14 lute­go magicz­ny dzień gdy dziw­ne przed­mio­ty sta­ją się bar­dziej war­to­ścio­we, zwłasz­cza wszel­kiej maści kwiad­ki, bo i przy­więd­nię­ta róza kosz­tu­je dzi­siaj 5 zeta, kedy w zwy­kły sza­ry dzień za 6 mozna miec cały bukiet„, no może skrom­ną wią­zan­kę, ale napew­no wię­cej niż jeden mar­nej jako­ści kwia­tek.
Naj­tań­sze kwiat­ki — mówiąc wprost róże — są w Tar­no­brze­gu, a naj­droż­sze w Kra­ku (cie­ka­we cze­mu tak jest?), w Kan­zas cena jest śred­nia, za to wią­zan­ka była naj­więk­sza„, tyl­ko co z tego?
Sie­dząc jesz­cze w aucie uświa­do­mi­łem sobie iż jestem pod budyn­kiem w któ­rym nie ma dzwon­ka do drzwi, komór­ką dzwon­ka puścić nie moż­na bo wybra­ny numer ma uszko­dzo­ny tele­fon, któ­ry tak zwy­czaj­nie nie dzwo­ni„, w bagaż­ni­ku mam przy­więd­nię­te kwia­ty któ­re sta­ły 2 godzi­ny w peł­nym słoń­cu a na tyl­nej kana­pie ponie­wie­ra się sta­ry przy­bru­dzo­ny pre­zent zaku­pio­ny na uro­dzi­ny, potem na gwiazd­kę, na walen­tyn­ki, itp„, prze­wią­za­ny sta­rą wstąż­ką któ­ra cał­kiem przy­pad­kiem paso­wa­ła pod kolor auta a nijak się mia­ła do bukie­tu róż, któ­re jak by nie patrzeć były w kom­ple­cie.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

#101 Wielki powrót zimy

HA~!, mia­ła być wio­sna i zima będzie z tego, rano nie­spo­dzian­ka, i wczo­raj i dziś„, i pew­nie jutro też„, auto całe śnie­giem zawa­lo­ne, szy­by zaszro­nio­ne i„, faj­nie było„, Z obser­wa­cji naj­bliż­sze­go oto­cze­nia szyb­ko wywnio­sko­wa­łem iż nie tyl­ko ja pozby­łem się zimo­wych sprzę­tów z auta„, śnieg był usu­wa­ny gołą ręką, łok­ciem, ręka­wem, czap­ką — nikt nie uży­wał szczot­ki, szy­by były skro­ba­ne pal­ca­mi, kar­tą kre­dy­to­wą — nikt nie uży­wał skro­bacz­ki„, pew­nie dla­te­go iż jej nie posia­dał — zupeł­nie jak ja. Posze­dłem  więc na łatwi­znę uru­cho­mi­łem auto i pocze­ka­łem spo­koj­nie jak sie wszyst­ko samo roz­to­pi bo w sumie mro­zu to nie było„, co naj­wy­żej pól stop­nio­wy przy­mro­zek.
W dro­dze do pra­cy już nie było tak weso­ło jak pod domem, w nocy auta roz­jeź­dzi­ły nie­wiel­kie sku­pi­ska wody zwa­ne potocz­nie kału­ża­mi, i teraz na teo­re­tycz­nie suchej i dobrze przy­czep­nej dro­dze jest nagle 30m lodo­wi­ska„, co wyglą­da zupeł­nie nie jak lód, sądząc po autach w rowach, nie każ­dy to prze­wi­dział lub też nie każ­dy umiał odpo­wied­nio zare­ago­wać„, mnie przez gło­wę nie przy­szło iż mogę na zakrę­cie wpaść z 60km/h na lód„, na szczę­ście do rowu nie wje­cha­łem i do pra­cy doje­cha­łem spo­koj­nie. Tym razem.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

#100 Halo, Hej! To ja wiosna, Hej, Hej!

Zro­bi­ło się dziw­nie sło­necz­nie, dziw­nie cie­pło i dziw­nie zie­lo­no„, wsze­la­kiej maści pącz­ki na drze­wach i krze­wach nabrzmia­ły strasz­nie i za chwi­lę będą eks­plo­do­wać„, wio­sen­ną zie­le­nią jak­że inną od jakiej­kol­wiek pozo­sta­łej dostęp­nej przez cały, okrą­gły rok. Nawet prze­mysł — pomi­mo zaawan­so­wa­nej tech­ni­ki, nie potra­fi odtwo­rzyć odcie­nia dostęp­ne­go w przy­ro­dzie jedy­nie na wio­snę. Od tego wszyst­kie­go nawet nie­bo wyda­je się bar­dziej nie­bie­skie, przy­ro­da powo­li budzi się do życia, po zimo­wym śnie — jeśli w ogó­le w tym roku było coś takie­go.

***

Do tego wszyst­kie­go ptasz­ki fru­wa­ją i rado­śnie ćwier­ka­ją, a wszę­dzie uno­si się zapach miło­ści — nawet w moim kiblu, szlag mnie zaraz tra­fi.

PS Każ­dy komu się wyda­je iż tytuł wpi­su brzmi zna­jo­mo, może mieć słusz­ność w swo­ich odczu­ciach, inspi­ro­wa­ny był pio­sen­ką pani Urszu­li Sipiń­skiej, któ­rej tytu­łu nie pamię­tam.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

#099 Epidemia ślubów

Kolej­ny wariat wywie­sił się z ślu­bem na tabli­cy ogło­szeń — epi­de­mia — dobrze że zawcza­su sie zaszcze­pi­łem. :D

***

Teraz już 3ci pięk­ne zapro­sze­nie wywie­sił„, sły­sza­łem że chło­pa­ków na kawa­ler­ski zapro­sić nie chciał„, więc co? Liczy na skład­kę wśród kole­gów i nie­wiel­ki zastrzyk gotów­ki? Pew­nie tak —  biz­nes is biz­nes, i kosz­to­wał mnie kolej­ne 15 zeta„,

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

#098 Walentynki, drogie lizaki i srebrny widelec

Walen­tyn­ki„, dziw­ne ame­ry­kań­skie świę­to nasta­wio­ne typo­wo na komer­cję i kasę„, w koń­cu sama walen­tyn­ka kosz­tu­je, i tak samo jak w pewien czwar­tek zwy­kłe pącz­ki tak i w walen­tyn­ki cien­kiej jako­ści liza­ki, ale za to w kształ­cie ser­dusz­ka mają dziw­ne wzię­cie i mają dziw­ną cenę„, ale mnie w tym roku walen­tyn­ki kosz­to­wa­ły zero zło­tych, ja sam otrzy­ma­łem jed­ną – co cie­ka­we od kum­pla, co by ozna­cza­ło iż walen­tyn­ki nie są tyl­ko dla zako­cha­nych, na pocie­sze­nie mam 3 cał­kiem spo­re dziur­ki po widel­cu i w następ­stwie tego popla­mio­ne ubra­nie i spo­rą kału­żę zepsu­tej krwi pod biur­kiem„,

W walen­tyn­ki cho­dzi o wale­nie — tak usły­sza­łem w radiu, i choć całość komu­ni­ka­tu doty­czy­ła akcji pew­nej orga­ni­za­cji eko­lo­gicz­nej ratu­ją­cej coś takie­go jak wie­lo­ry­by (wie­lo­ryb czy­li jak­by wie­le ryb, i to może wła­śnie dla­te­go waleń jest lep­ciej­szym okre­śle­niem), od zapew­ne nie­unik­nio­nej zagła­dy z rąk zapew­ne zako­cha­nych w wale­niach kłu­sow­ni­ków„, pre­zen­ter wyraź­nie dał do zro­zu­mie­nia że cho­dzi zwy­czaj­nie o sex i choć przez chwi­le mi się wyda­wa­ło iż jest tro­chę za wcze­śnie na taki pra­wie bez­po­śred­ni prze­kaz, napo­tka­na gru­pa zna­jo­mych szyb­ko uświa­do­mi­ła mnie iż dobrze mi się wyda­wa­ło, w walen­tyn­ki cho­dzi o wale­nie wła­śnie.

Walen­tyn­ki — ktoś mi jesz­cze powie­dział — są po to by moż­na było wyznać miłość bez żad­nych zobo­wią­zań i kon­se­kwen­cji, żeby moż­na było tej dru­giej oso­bie powie­dzieć co się tak napraw­dę myśli i że walen­tyn­ki są po to by powie­dzieć ‘że dziś wła­śnie są walen­tyn­ki’ kie­dy roz­mo­wa taka zacznie przy­bie­rać nie­cie­ka­wy wydźwięk„, i faj­ne, tyl­ko pro­blem poja­wia się wte­dy kie­dy ta dru­ga oso­ba pro­wa­dzi aktyw­ny boj­kot walen­ty­nek, cho­ciaż zawsze moż­na zary­zy­ko­wać, a jeśli będzie­my mieć tro­chę pecha spo­tka­my się z ostrą agre­sją i zosta­ną nam dziu­ry w ser­cu – cze­go dziś jestem przy­kła­dem.

W walen­tyn­ki na pew­no jest dobry czas by się przy­po­mnieć się wszyst­kim zna­jo­mym na któ­rym nam choć tro­chę zale­ży, i bez zna­cze­nia czy są płci naszej czy prze­ciw­nej – walen­tyn­ki to dobry czas na wszyst­ko„, na szcze­re wyzna­nia, śmiesz­ne wier­szy­ki, nic nie­zna­czą­ce bzde­ty, i kto zechce ściem­niać że to tyl­ko z oka­zji walen­ty­nek, nich zaciem­nia, kto tak bar­dzo lubi wale­nie to niech bro­ni te bied­ne ssa­ki przed tym całym złem, a kto ma nowy, nie­zna­ny innym numer tele­fo­nu komór­ko­we­go może się świet­nie zaba­wić„,

Tak się wła­śnie zło­ży­ło iż aku­rat dys­po­no­wa­łem, takim nie­zna­nym (więc nie­roz­po­zna­wal­nym, jak mi się wyda­wa­ło) nume­rem z spo­ra pulą SMSów do wysła­nia„, więc posta­no­wi­łem obda­ro­wać walen­tyn­ka­mi tro­chę zna­jo­mych dziew­czyn, ale i kil­ku kole­gom też nie prze­pu­ści­łem„, Na szaf­ce Majo­ra Bocz­ka w pra­cy wisiał cie­ka­wy wier­szyk, któ­ry ktoś dla jaj napi­sał (lub spi­sał i zaadop­to­wał na wła­sne potrze­by), na walen­tyn­ki wła­śnie już ład­nych kil­ka lat temu„, prze­pi­sa­łem ten wier­szyk, mody­fi­ku­jąc go tak by paso­wał do oso­by do któ­rej kon­kret­nie wysy­ła­łem„, w więk­szo­ści przy­pad­ków dal­sza kore­spon­den­cja toczy­ła się w bar­dzo przy­jem­nej atmos­fe­rze, choć nie zawsze, ale zazwy­czaj„, co cie­ka­we nie odpi­sa­ła mi żad­na dziew­czy­na (z nie­wiel­kim drob­nym wyjąt­kiem), a jedy­nie kil­ko­ro face­tów„, A w jed­nym przy­pad­ku liczy­łem na napraw­dę świet­ną zaba­wę, lecz nie­ste­ty zosta­łem natych­miast roz­po­zna­ny i całość walen­tyn­ko­wej roz­ryw­ki poszła mi bokiem, za to zebra­łem opier­dziel, iż nie pisze się ‘poko­cha­łem” jeśli się tego napraw­dę nie czu­ję – ale mnie się wyda­je że ‘kocham cię’ ma czę­sto nie­ste­ty taki sam wydźwięk jak ‘bar­dzo cię lubię’ powie­dzia­ne komuś kie­dy chce się dać mu pro­sto w mor­dę„,

Oprócz głu­pie­go wier­szy­ka, wysła­ne­go raczej dla żar­tu, acz­kol­wiek zawsze w dowód albo sym­pa­tii albo przy­jaź­ni albo miło­ści albo wszyst­kie­go na raz posła­łem też komuś obra­zek, zwy­kły MMS z nie­wiel­ką ilu­stra­cją pod któ­rą wci­sną­łem tyle pod­tek­stu ile tyl­ko dało się wci­snąć (aż tro­chę może wysta­wa­ło) pod rysu­nek ser­dusz­ka nadzia­ne­go na srebr­ny trój­zęb­ny widel­czyk„, i stąd wła­śnie mój walen­tyn­ko­wy pro­blem, zosta­ły mi po tym sztuć­cu dziu­ry i mnie teraz boli w pier­si i krew mi się leje„, i się tak zasta­na­wiam czy może się wykrwa­wić na śmierć ktoś kto wcze­śniej zszedł z tęsk­no­ty„,

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

#097 Mała Sonia, od dzisiaj +1

Naj­mniej­sza Yor­ka jaką mamy się swe­go cza­su mówiąc wprost puści­ła„, szczę­ście że z repro­duk­to­rem któ­ry był zaku­pio­ny wła­śnie w tym celu więc szcze­gól­nie nie moż­na mieć do nich jakichś wiel­kich pre­ten­sji — ona aku­rat chcia­ła, a on jest tam wła­snie poto„,

Cią­ża- choć nie­zbyt chcia­na i pożą­da­na — prze­bie­gła na szczę­ście bez więk­szych kom­pli­ka­cji, a wia­do­mo jeśli coś dobrze idzie to na koniec się spi­to­li„, Kil­ka godzin po tym jak na świat przy­szły małe bia­ło-czar­ne szczur­ki Czi­ny, mała Sonia zaczę­ła sobie szu­kać zacisz­ne­go miej­sca na poród.
Kil­ka­na­ście godzin póź­niej, wycień­czo­ną i na wpół mar­twą Soni­kę rodzi­ce wieź­li do wete­ry­na­rza. Mama wpa­dła do kli­ni­ki wrzesz­cząc od drzwi “Niech pan mi ratu­ję sucz­kę” — jeśli mam prze­ży­wac taki stres jak moja yor­ka będzie rodzić — dzię­ku­ję„, posto­ję„,

W kli­ni­ce małej Soni­ce lase­rem roz­cię­li brzuch, wyje­li jed­ne­go, ogrom­ne­go szcze­nia­ka zawi­nię­te­go cał­ko­wi­cie w pępo­wi­ne — bez szans na natu­ral­ny poród. Psiak nie dawał oznak życia, ale po reani­ma­cji się ock­ną, jed­nak­że lekarz dawał mu mak­sy­mal­nie 10–15 minut życia„, Zaraz potem brzu­szek Soni został zaszy­ty, a nie­przy­tom­na sucz­ka wraz z na wpół mar­twym szcze­nia­kiem zawi­nię­tym w papie­ro­wy ręcz­nik zosta­ła zwró­co­na wła­ści­ciel­ce„, Wete­ry­narz nic nie mówił, ale w jego oczach było mozna wyczy­tać: “Idz­cie sobie już do domu, bo nie chce­my by wasze psy zeszły z tego świa­ta w naszej przy­chod­ni”„, a na koniec powie­dział jesz­cze żeby zde­zyn­fe­ko­wać sukę w domu„, wód­ką.

Na szcze­scie szcze­niak prze­żył, po kil­ku godzi­nach snu się obu­dził i oczy­wi­ście był bar­dzo głod­ny głod­ny, pro­blem pole­gał na tym iż nie miał go kto nakar­mić — Sonia jesz­cze w nar­ko­zie nie­przy­tom­na leza­ła w koszy­ku„, pierw­sza myśl do Czi­ny go, niech go kar­mi, ma tyl­ko 2 szcze­nia­ki a cyc­ków 12„, Pod­rzu­ce­nie małe­go do jak by nie patrzeć obcej suki nie było takie pro­ste„, on sam cały prak­tycz­nie czar­ny i dużo więk­szy od jak by nie patrzeć star­sze­go rodzeń­stwa„, został momen­tal­nie roz­po­zna­ny jako obcy i wyrzu­co­ny z posła­nia„, final­nie dostał mlecz­ko z butel­ki i po zakoń­czo­nym posił­ku momen­tal­nie poszedł spać„,

Te kil­ka­na­ście zdań powy­żej to jakieś 24h rze­czy­wi­ste­go prze­bie­gu, kie­dy wie­czo­rem byłem i Rodzi­ców zasta­łem jed­ną sukę nie dają­ca oznak życia w jed­nym koszy­ku, dru­ga sukę z wła­sny­mi szczur­ka­mi na łóż­ku (a jak„, ary­sto­kra­cja w luk­su­sie), nato­miast z boku na elek­trycz­nej podusz­ce sma­ży­ło się coś czar­ne­go, co zaczę­ło wyda­wać dziw­ne dźwię­ki kie­dy tego dotkną­łem„, oka­za­ło się iż szcze­nia­czek jest na ponad 12 godzin­nej die­cie, nie­wie­dząc o pro­ble­mach o któ­rych napi­sa­łem wcze­śniej, wci­sną­łem obce­go pomię­dzy łacia­te szczur­ki Czi­ny„, któ­re już nauczy­ły się ssać i ode­rwać ich od suki nie moż­na było. Jak się szyb­ko oka­za­ło mia­łem wię­cej szczę­ścia niż moja Mama i mały szyb­ko zaspo­ko­ił głód i ponow­nie poszedł spać„,

***

Tak napraw­dę to nie wiem cze­mu rodzi­ce zawieź­li Son­kę do jakie­goś wete­ry­na­rza, zamiast poje­chać do spraw­dzo­nej kli­ni­ki — wiem, było taniej, tam by było dro­żej, ale na pew­no nie trze­ba by było domo­wy­mi spo­so­ba­mi prać mal­ca z krwi i tego wszyst­kie­go co pozo­sta­je na nim po poro­dzie, nie trze­ba by było moczyć Soni­ki w wód­ce, nie wybu­dza­ła by się pew­nie bli­sko 24h z nar­ko­zy„, pew­nie było by dro­żej, ale lepiej dla psów, bar­dziej pro­fe­sjo­nal­nie i bar­dziej bez­piecz­nie„,

Spra­wa wyglą­da teraz tak: Czi­na w dal­szym cią­gu urzę­du­je w łóż­ku rodzi­ców (cie­kaw jestem gdzie oni śpią), ma tam dono­szo­ną wodę, jedze­nie„ jak w 5‑cio gwiazd­ko­wym hote­lu„, Sonia wró­ci­ła do nor­mal­no­ści, swo­je­go malu­cha kar­mi w przy­go­to­wa­nym dla niej posła­niu„, cała trój­ka szcze­niąt na zmia­nę śpi i wci­na mle­ko„,

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

#096 Więcej lukru„,

Tak, pącz­ki w każ­dej ilo­ści, co cie­ka­we w tłu­sty czwar­tek są droż­sze niż zazwy­czaj i jed­no­cze­śnie mniej­sze, mniej cia­sta, mniej nadzie­nia, mniej cukru o dzi­wo wię­cej lukru„, ale jeden Pączuś jest inny„, w ten magicz­ny dzień, nie tra­ci na wadze, nie jest mniej słod­ki, nie klei się bar­dziej do reki„,

Ja wiem, od wrze­śnia ’99 był już nie jeden Tłu­sty Czwar­tek, ale aku­rat w tym roku jakoś mnie zeszło na bru­tal­ne wyko­rzy­sta­nie tego prze­ciw­ko Tobie no i wcze­śniej jakoś nie było miej­sca i spo­sob­no­ści„, nie będę ory­gi­nal­ny jeśli napi­sze iż nasza zna­jo­mość jest nie­co inna od pozo­sta­łych, nie wymie­ni­li­śmy ze sobą tysię­cy maili, nie dzwo­ni­my do sie­bie, rzad­ko roz­ma­wia­my na Gadu„, w koń­cu nigdy nie spo­tka­li­śmy się, choć już raz nie­wie­le bra­ko­wa­ło. Ale jest w tym wszyst­kim odro­bi­na sza­leń­stwa„, coś co wyróż­nia naszą zna­jo­mość spo­śród innych — zna­my się naj­dłu­żej na Necie i choć­by ktoś bar­dzo chciał to tego już nie zmie­ni„,

Więc tak — Pączu­siu — z oka­zji Tłu­ste­go Czwart­ka i tych wie­lu lat wspa­nia­łej zna­jo­mo­ści życzę Ci tyl­ko uśmiech­nię­tych dni, rado­ści na co dzień i szczę­ścia w przy­szło­ści i jeśli jesz­cze nie polu­bi­łaś xyw­ki któ­ra do Cie­bie aku­rat pasu­je jak do niko­go inne­go, aby to się sta­ło od zaraz. A zakoń­czę iden­tycz­nie jak bli­sko 9 lat temu„,

       .     .
   …  :“..’:                Some say love it is the river
    : ““.’   :”::’              that drowns the ten­der reed.
  ..:..  :     .” :         Some say love it is a razor
“.    ‘:    .’     :            that leaves your soul to ble­ed.
   :    :   :        :      Some say love it is a hun­ger
    :   :   :         :         an endless aching need.
    :    :   :        :     I say love it is a flo­wer
     :    :   :..””“::.         and you, its only seed.
      : …:..’     .”
      .’   .’  .::::’        It’s the heart afra­id of bre­aking
     :..”’“:::::::               that never learns to dan­ce.
     ‘         ‘::::         It’s the dre­am afra­id of waking
                 ‘::.            that never takes the chan­ce.
                  ‘::        It’s the one who won’t be taken
                   :::           who can­not seem to give,
        ..:“‘.:’‘. ::’‘.     and the soul afra­id of dying
      ..’      ‘:.: ::           that never learns to live.
     .:        .:“:::
     .:    ..”     :::
        When the night has been too lone­ly
      : .”          ::            and the road has been too long,
       :             ::       and you think that love is only
                      ::          for the luc­ky and the strong,
                       ::     just remem­ber in the Win­ter
                        :         far bene­ath the bit­ter sno­wi
                         :    lies the seed
                          :       that with the sun’s love in the spring
                           :  beco­mes the rose„, PA~!

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | 1 komentarz

#095 Czina plus dwa„, od dzisiaj„,

Pisa­łem już o krzy­żów­ce psa z kotem co się zowie Chin Japoń­ski — dziw­ne pie­ski, ale prze­sym­pa­tycz­ne (no i oczy­wi­ście brzy­du­le strasz­ne), pomy­śl­cie co się sta­nie jak takie coś płci żeń­skiej zosta­wi­my sam na sam z podob­nym paskudz­twem płci męskiej„, dla pew­no­ści na kil­ka dni.

Po powro­cie Czi­na była dość oso­wia­ła — obra­żo­na na cały świat za to cze­go doświad­czy­ła i nie wia­do­mo„, czy nie podo­ba­ło się jej to iż zosta­ła pozo­sta­wio­na w obcym miej­scu na kil­ka dni, czy też fakt iż obcy kawa­ler obra­biał jej zad w obcym miej­scu pod facho­wym okiem opie­kun­ki„, tak czy siak “daję 100% gwa­ran­cji” usły­sze­li­śmy odbie­ra­jąc sukę od hodow­cy„,

To było jakiś czas temu — oso­wie­nie Czi­ny nie ustę­po­wa­ło za to brzu­chol się sys­te­ma­tycz­nie powięk­szał — sły­sza­łem iż kobie­ta w cią­ży bywa dziw­na i mie­wa zachcian­ki, huś­taw­ki nastro­ju i tak dalej — i mogę potwier­dzić iż odno­si się to 100% do chi­n’ów japoń­skich, i tak szcze­rze mówiąc to po tym co mnie spo­tka­ło z racji zachcia­nek i fochów tego pie­ska to ode­chcie­wa mi się wła­sne­go potom­stwa„,

Potom­stwa psie­go się zja­wi­ło sztuk dwa, na iro­nie par­ka, bra­ci­szek i sio­strzycz­ka — wyka­pa­nie tatu­sio­wie. Ośmio cen­ty­me­tro­we bia­łe szczur­ki w czar­ne łat­ki z krót­ki­mi ogon­ka­mi i póki co zamknię­ty­mi oczka­mi, ale za to pru­ją­ce bez prze­rwy japę„, o żar­cie zapew­ne. A i tu drob­niut­ki pro­blem się poja­wia, szcze­nia­ki praw­do­po­dob­nie nie mają odru­chu ssa­nia, od 12h czy­li od poro­du są na ści­słej die­cie„, i albo się szyb­ko nauczą ssać cyca, albo cze­ka je nie­cie­ka­wa przy­szłość.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

#094

#094

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

#093

#093

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz